27.11.2009

wspaniały nowy świat.

w połowie lat sześćdziesiątych XIX wieku henri nestlé zaczął eksperymentować z różnymi mieszankami krowiego mleka, mąki pszennej i cukru, poszukując nowego pożywienia dla niemowląt, których matki nie mogły karmić piersią. matki często nie mogą karmić niemowląt piersią, bo matki są na przykład w delegacji. zostawiają na szafce pieniądze symbol troski, a w popielniczce papierosa symbol rychłego wyjścia i równie rychłego powrotu. szczęściem mym są codzienne twe powroty, śpiewała violetta villas, a następnie ty, one i oni, chowając do kieszeni banknoty pięćdziesięciozłotowe. 140 lat po tym, jak henri nestle zaczął eksperymentować z mlekiem modyfikowanym, poszukując nowego pożywienia dla niemowląt, których matki odleciały airfrance'ami, wizzair'ami i innymi lotniczymi liniami, w nowym wspaniałym świecie była impreza. już nie niemowlęta i nie nestlé, ani bebilon, nie gerber i nie kinderczekolada, ale zamiennie: wóda i kawa. "przesiadywali w warszawskich kawiarniach i wierzyli, że świat się kręci wokół nich." mieli teorie, że pół piwa to nie piwo, mieli zapalniczki na paliwo i wierzyli, że świat zaczyna się i kończy, między świętokrzyską, a degolem, a nawet między świętokrzyską, a krakowskim. mieli potargane włoski w nosie konwenanse na głowie szklanki i wierzyli, że świat się kręci w okół nich. "serce człowieka bije drugiego niemiłosiernie" z hjuston, z moskwy i z lublina pisały do nich matki. z terminali leciały paragony. z nosów leciały smarki. z taksówki, z marynarki w piżamy do łóżek.

http://www.youtube.com/watch?v=B_FftitLDVE

22.11.2009

basic space.

pisk opon, zgrzyt blachy i trzask pękających szyb. dictionary terms for zamglenie, definition for zamglenie, thesaurus and translations of zamglenie to polish. nawet kilkanaście aut potrafi wpaść na siebie jedno po drugim.
siedzimy w nowym wspaniałym świecie na nowym świecie róg świętokrzyskiej. stoją stoliki za stolikami. siedzą też nogi magdy cieleckiej. zaciągam bluzę na twarz i na ręcę i chowam kolana pod ściągacz, najgłębiej. co chwila ktoś pyka mnie szklanką w przedramię i pyta, co sądzę o /
co chwila ktoś pyka mnie szklanką w ramię, wybieram więc miejsce, najsłabsze szwy bluzy, przebijam się palcem udając odpowiedź. wskazuję tym palcem: wc, zapalniczkę. co chwila ktoś pyka mnie szklanką w ramię, podaje mi szklankę. jest z wodą, jest mokra i z lodem. wyciągam głowę i ręce z tej bluzy, wodę połykam i pykam wprost z gardła. bąbelek powietrza zawiesza się śmierdząc, to moja odpowiedź a zarazem sedno. jest cisza. i nagle wszystkie stoliki i magda cielecka z nogami biją mi brawo na tę odpowiedź bez słów. i widać też konsternację na sali.

18.11.2009

jestem woodymallenemmenellamydoow metsej

dzwonią z pracy, gdzie jestem. otóż zawiesiłam się nad papierosem, tak ładnie się palił, tlił się i szarzył. raz na jakiś czas podrzucałam polopirynę, tak, że lądowała w moim gardle, gestem nonszalanckim i byłam, jak: (tutaj wymieniam wszystkich poznanych przeze mnie bohaterów literackich). leżałam twarzą w poduszce kończąc ze sobą przez uduszenie, bo popsuł się mój komputer. leżałam nad rozlanym mlekiem i dalej nie wiem, jak to możliwe, że z kubka kawy, kawa wylewa się na mnie, a mleko z kawy na ziemię. gdzie wiąże się z kurzem i tworzy coś jakby budyń. siedziałam na parapecie i przychodziły mi do głowy ekstra zdania, takie zdania na koniec filmu w holiłuckim stylu, których nie zapisywałam. i zapominałam. spałam na filmach dokumentalnych o biednych dzieciach, urwanych nogach i rękach, choć powinnam być poruszona. ruszałam książki, które rusza się tylko z nudy. ruszałam palcem tylko na jedzenie. dłubałam w oczach. i palcem pod żebrem. jak ten święty tomasz, żeby podkreślić swoje cierpienie. i wierzę, że w końcu zabije mnie polopiryna, że wpadnie mi w krtań, albo gdzieś, gdzie nie powinna. dzwonią z pracy, udaję, że nie mam palcy. palców. i widzisz, w każdym zdaniu brakuje mi ciebie do puenty.

17.11.2009



16.11.2009

edyta jest z erazmusa i pisze:



witaj olu! epidemia to ściema. czasem jak widzę w metrze ludzi w maskach to mam ochotę uciekać na hałdy z węglem i powdychać powietrze z huty. 

12.11.2009

kilometry.

najgorsze są dni jak choriatiki. jak retsina. jak tzatziki. i cóż z tego że z nim nie śpisz. skoro nie śpisz ze mną. i cóż z tego że jesteśmy zdrowi. skoro w środku mamy lej. chciałbym być gołębiem. chciałbym być pocztowym znaczkiem. chciałbym byś mnie pośliniła. i wysłała gdzieś. pociąg relacji warszawa (centralna i śmierdzi) - łódź (fabryczna i mało skojarzeń). bagaż podręczny: papierosy, zapalniczka i papierki po słodyczach. opis przyrody: muzyka (pisk kasownika). łódź kojarzy mi się z rozwodnionymi ulicami. podróże kojarzą mi się z: potem. potem pojedziemy, potem zobaczymy. chciałbym byś mnie pośliniła. i wysłała gdzieś. a jednak jedziemy. skład marki interregio, mistsubiszi rocznik dziewięć pięć, na nadgarstku mam ślinę do śliny przyklejony bilet. nie pamiętam, jakie to miasto, ani jaka to ulica. w słuchawkach leci tiersen. lublin to zwrotka. łódź to refren. warszawa to sprzężenie. po pierwszym kroku postawionym na chodniku, po pierwszej w nim dziurze, po ślizgu, na pierwszym napotkanym papierku, po pierwszym plasku gównem o podeszwę, po pierwszym zgaszonym na ziemi papierosie, wiem że stoję, a miasto
a miasto jest moje. gdybym mogła zamieniłabym się miejscem z prądem. jako muzyczka, dzwonek, prąd, albo fala radiowa zapieprzając nad torami, asfaltem, kostką brok'a. serce słodkie słowo kojarzy się z piernikiem a ja chciałbym być rzeźnikiem.

5.11.2009